Nie brakuje mi lata. Może za jakiś czas za nim zatęsknię. Teraz wolę krótkie dni, szybko zapadające wieczory i długie noce.

Tak mam, bo pewnie potrzebuję schronienia. Znajduję je w opowieściach, książkach i płytach, które starannie dobieram na ten przedświąteczny czas oczekiwania. Nie czuję się wtedy zagrożony ani ciemnością, ani chłodem. Nieuniknione przyjdzie bowiem z mroku.

Czy przyszło wam do głowy, że Boże Narodzenie i Wielkanoc świętuje się w nocy? Światła dnia wystarczy jedynie do krzątania się wokół codziennych spraw. Dopiero po zachodzie słońca możemy spojrzeć w górę i zobaczyć rozgwieżdżone niebo. Z tej perspektywy dobrze znany nam świat to tylko drobny pył w ogromnej układance Wszechświata. A ten nas otacza i niewyobrażalnie przekracza zdolność pojmowania. Noc otwiera tajemnicę. A właściwie Tajemnicę – pisaną od wielką litery.

W najkrótsze dni w roku czuję dotkliwie, że królestwo naszych zmysłów, naukowych teorii, myśli i słów, którymi staramy się to wszystko wyrazić, ma swoje granice. Spoza nich wyziera i łypie do nas okiem jakaś niezmierzona głębia Tajemnicy. Tajemnica jest bezkresna, nie ma początku ani końca, zaprasza do poszukiwań, skłania do myślenia, dopuszcza mnogość interpretacji.

Wszystkie nasze dzienne sprawy da się lepiej lub gorzej załatwić. Tajemnicy życia i istnienia nie da się rozwiązać. Sztuką jest żyć z Tajemnicą, szanować ją, raz po raz wracać do niej, kontemplować, szukać odpowiedzi.

Wyzierająca z grudniowych ciemności Tajemnica inspiruje mnie i wzbogaca, uczy cierpliwości i pokory. Szczególnie jest mi to potrzebne w obliczu nieoczekiwanych zmian, które wstrząsnęły tym, co dotąd uważałem za stałe. Wystarczył drobny wirus, a ostatnio wojna w Ukrainie i świat zaczął się rozsypywać. Rozpada się się system wartości, nastąpił kryzys religijnych punktów odniesienia.

Każdy człowiek szuka pomocy gdzie indziej. Ja znajduję ją w Tajemnicy, która rozświetla mrok. To Ona jest odpowiedzią na pragnienie światła w moim życiu. Nie zrzucam na Nią odpowiedzialności za losy moje i świata. Nie oczekuję, że będzie swoistym centrum dowodzenia. Wystarczy, że będzie iskrą miłości i solidarności między ludźmi. Wystarczy, że objawi się w wydarzeniach zwyczajnych i codziennych. Nawet jeśli w pierwszej chwili przeoczę Ją, to i tak podniesie mnie na duchu. Niektórzy nazywają Ją Bogiem.

Robert Majewski © 2022

Fot. Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl