Hańba ciążyła nie tylko na Erichu, ale przede wszystkim na jego matce. W kolejnych listach stanie się ona drugą najważniejszą osobą, o którą Nägel będzie walczył. W obu przypadkach chodziło o społeczny ostracyzm. Stygma skazanego na mocy paragrafu 175 była tak silna, że Erich nie potrafił sobie wyobrazić dalszego życia. (…) „Dlaczego nie pozwolono mi spotkać się z matką, do której tęsknię dzień i noc, a która była tutaj w środę po południu? To była dla mnie chyba najdotkliwsza kara!” (…) Też chciałbym kochać i całować / I żyć jak wszystkich ludzi brat.
Wyobraźmy sobie, że ta książka (wydana przez Krytyka Polityczna) jest jak morze. Można poprzestać na patrzeniu na jego powierzchnię tworzoną przez daty, numery paragrafów, statystyki. Można też zanurzyć się i dostrzec znacznie więcej – na przykład kieszonkową fotografię (format półpocztówkowy) młodego mężczyzny z policzkiem ułożonym na dłoni; pocztówkę z wakacji znalezioną przez przypadek; imiona i nazwiska; ból samotności, ukrywania czegoś normalnego i odrzucenia przez otoczenie nawet po wyjściu z piekła.
Ta książka udowadnia krzywdzącą siłę stereotypu. Choćby w postrzeganiu homoseksualizmu na równi z pedofilią, seksualnym drapieżnictwem, ludzką słabością godną pogardy. Nieważne, czy mowa o przedwojennych Niemczech w latach trzydziestych ubiegłego wieku, obozach koncentracyjnych, czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i nam współczesnych („Dominujący dyskurs uznający Polaków za więźniów politycznych, bohaterów patriotów, charakteryzował nie tylko pamięć zbiorową Polski Ludowej. Przetrwał czasy transformacji, choć w zupełnie innym kontekście. Polskość wręcz w swojej istocie kłóci się z homoseksualnością”). Autorka pisze, że mężczyźni, którzy „doświadczyli przemocy seksualnej, barteru seksualnego albo mieli w swojej biografii dobrowolne relacje z mężczyznami w obozie, musieli milczeć”. Dlaczego? Ponieważ pozostawali „istotami ze złamanym kręgosłupem moralnym” i przestawali być „naszą przyszłością”. Kimś zbrukanym, obcym, bez godnej przyszłości („>>Oni<< milczeli. Przetrwali w homofobicznych, pełnych nienawiści i przepełnionych obrzydzeniem opowieściach przeżywców”).
Walczący ze „zboczeniem” stygmatyzujący paragraf 175, kodeks Makarewicza, rozkaz Führera z 1941 roku – na mocy którego „każdy członek SS i policji przyłapany na uprawianiu nierządu z innym mężczyzną lub oddający się innemu mężczyźnie miał być karany śmiercią”; rozszerzona definicja kastracji, której z czasem poddawano „wszystkich, których >>uznano<< za niebezpiecznych”… Słowa i zdania ujęte w definicje prawne to jedno.
Kto wie jednak, czy nie bardziej bolesne okazywały się odrzucenia ze strony zaufanych osób; które w obliczu zagrożenia potrafiły wyprzeć się wszystkiego i zrzucić „winę” na drugą osobę, byle uniknąć kary. Czy kolejnym piekłem nie okazywały się reakcje najbliższych osób, brak zrozumienia, akceptacji? Siostra pisze do brata zatrzymanego za „nierząd z mężczyznami”, osadzonego w więzieniu w Gnieźnie podczas II wojny światowej: „Może siedząc w tych murach rozważysz sobie tę wielką nieroztropność Twoją, może nawrócisz się z tej drogi obłędnej i staniesz się innym, słuchając Ojca i Matki, którzy nigdy dziecka namawiają do złego, a czuwają nad nim, chcąc go wychować na człowieka, dając Tobie wszystko co dać mogli, a Tyś się im tak wywdzięczył za wszystko”. Kilkadziesiąt lat później grupa bremeńczyków położyła kilka wiązanek kwiatów pod ścianą straceń bloku 11. na terenie Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jeden z bukietów udekorowany został dedykacją w trzech językach: „Dla naszych homoseksualnych braci, którzy tu zginęli”. Po kilku godzinach ktoś usunął wszystkie kwiaty.
Joanna Ostrowska stara się odtwarzać losy „onych”. Czasem się udaje, nawet jeśli informacje są szczątkowe; każda z nich jest na wagę złota. Zwłaszcza że spisane wspomnienia albo listy pozostawili nieliczni. Dlatego tak ważne są też pisanie również o przedmiotach, choćby tych oddawanych do depozytu – na przykład jeden płaszcz, jeden sweter, jedna para spodni, pokrowiec na dokumenty, zegarek na rękę z metalowym paskiem… Autorka w swoich poszukiwaniach i badaniach snuje przypuszczenia: „Homoerotyczną wymianę czułości między więźniami można oczywiście potraktować jako wyraz uprzejmości czy sposób na podtrzymanie relacji przyjacielskich tak ważnych w życiu obozowym. Można też zaryzykować i spojrzeć na tę niewinną korespondencję jak na kolejną drobną poszlakę, która delikatnie rozszczelnia opowieść o więźniach obozowych”. I stara się udowodnić, że wstydem nie jest oddawanie się silniejszemu za możliwość przeżycia w piekle na ziemi; nie jest nim również kochanie osoby tej samej płci; w kontekście tego słowa stawia sprawę jasno – że wstyd osób nieheteronormatywnych to wstyd osób współczesnych. Tych, dla których bohaterki i bohaterowie tej książki to wciąż „oni”.
Nieuregulowane ustawowo przypadki<< oznaczały między innymi więźniów skazanych na mocy paragrafu 175, których wolno było operować na wniosek władz obozowych bez ich zgody, a nawet wiedzy. 3 lutego 1943 roku doktor Friedrich Entress wykastrował śpiewaka operowego z Pressburga (Bratysława), Antona Heloniusa, pod pretekstem zupełnie innego zabiegu: „Ponieważ miałem obustronną przepuklinę pachwinową, skierowano mnie na rewir, gdzie lekarz SS [Entress – J.O.] przeprowadził zabieg. Obserwowałem wszystko w pełni świadomy w odbiciu lampy. Kiedy skończył, powiedział mi: Załatwiłem cię po wsze czasy, ty świnio, na rozkaz Aumeiera [kierownika obozu macierzystego – J.O.] – możesz mu za to podziękować”.
Joanna Ostrowska będzie gościnią Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki im. Themersonów 14 września br. (18:00). Spotkanie autorskie z nią poprowadzi Renata Jaskulska.
Rafał Kowalski © 2023
Joanna Ostrowska, Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2023. s. 472
Najlepszą cenę na tę książkę znajdziesz w serwisie 3tam.pl
